piątek, 31 maja 2013

Krótka historia miłości czyli sponsorowana prywata

Tak, to już prawie 2 lata od kiedy moje życie wywróciło się do góry nogami, a właściwie wróciło na właściwe tory po tym jak wszystko zgasło. Jeżeli po tym zdaniu masz ochotę wyłączyć tę stronę i przeglądać coś zupełnie innego, to zapewniam cię, nie będzie tu smentów rodem z brazylijskiej telenoweli. Żeby było śmieszniej to powiem ci, że ma to związek ze współpracą jaką niedawno podjęłam.



Jeżeli nadal ze mną jesteś to opowiem ci coś co wydarzyło się 12 lat temu. Byłam młodą, średnio zbuntowaną nastolatką, która przeżywała mało romantyczne historie sercowe. No po prostu flaki z olejem. Był facet i 2 lata straconej młodości, potem był kolejny facet i tym razem straciłam jeszcze więcej, ale i zyskałam dużo, ale to nie istotne. Kolejne lata upływały pod wielkim znakiem zapytania. Dużo łez, rozczarowań i smutku. Kiedy już myślałam, że nic się nigdy nie zmieni i do końca życia będę tkwiła w miejscu, z którego nie wracają żywi, wydarzyło się coś czego się zupełnie nie spodziewałam. Właśnie opowiedziałam wam 10 lat swojego życia. 
Dwa lata temu, zupełnie niespodziewanie dostałam zaproszenie na Facebooku do znajomych od kolegi… Tak, kolegi z liceum. Parę lat mieszkaliśmy na tym samym osiedlu. Widywaliśmy się po drodze do szkoły, czasem na podwórku i na tym temat się urywa. Ja wyjechałam w  miejsce gdzie wrony mają start pionowy, dlatego nasze drogi nie miały prawa się zejść. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz